Bezpieczeństwo na drodze

śmiertelność na drogach, wypadki w unii europejskiej

Bezpieczeństwo na drodze wymaga ciągłej poprawy.

Polskie drogi są jednymi z najbardziej niebezpiecznych pod względem wypadków w Europie. W corocznych statystykach znajdujemy się na szarym końcu mając wysoki współczynnik śmiertelności na drogach. Ilość zabitych i rannych na drogach każdego roku jest dla Polski wstydliwym tematem ponieważ zawyżamy średnią unii europejskiej. Całkowite wyeliminowanie wypadków nie będzie możliwe dopóki ostateczną decyzję za kierownicą będzie miał człowiek. Bezpieczeństwo na drodze jest priorytetem który może dać ogromne korzyści społeczne i ekonomiczne dla danego kraju. Bardzo możliwe że w przyszłości będą jeździły samochody autonomiczne jeżdżące w skonfigurowanym systemie telemetrycznym co z pewnością ograniczy ilość wypadków lub całkowicie je wyeliminuje. Póki to nie nastąpi warto dowiedzieć się jak inne kraje europejskie ograniczyły ryzyko drogowe przenoszące się na wypadkowość.

Francja, czyli władza rzuca hasło.

Kiedy w latach 90. minister finansów Francji zobaczył, jakim obciążeniem dla budżetu państwa są wypadki drogowe i ich ofiary, stwierdził że kraju na to nie stać. W 2002 r. prezydent Jacques Chirac uczynił z BRD jeden z trzech priorytetów swej polityki, m.in. zapowiedział wprowadzenie automatycznego nadzoru prędkości oraz zaostrzenie sankcji za jazdę po alkoholu i niezapinanie pasów. Rozgorzała 1,5-roczna debata. Sceptyków przekonały w końcu argumenty i determinacja rządu oraz wyraziste kampanie społeczne. Dopiero wtedy uruchomiono fotoradary, których dziś jest ponad 4 tys. W efekcie liczba zabitych i rannych (pomimo 38%. napływu pojazdów) spadła we Francji o ponad połowę. W 2007 r. kraj otrzymał za to prestiżową nagrodę Road Safety PIN – Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu, która doradza Komisji Europejskiej.

Bezpieczeństwo na drodze w Wielkiej Brytanii oznacza zasadę 3E.

„Więcej aut, to i więcej wypadków” – jeszcze w latach 80. uznawano to nad Tamizą za oczywistość. Ale gdy na londyńskiej Oxford Street nie było już tygodnia bez wypadku, władze włączyły ekspertom zielone światło i wydzieliły środki na opracowanie planu ratunkowego. Działania poszły w trzech kierunkach: inżynieria, edukacja i egzekucja. Przebudowa niebezpiecznych miejsc, pozyskanie mediów oraz uświadamianie mieszkańców, wreszcie wzmocnienie systemu kontroli oraz karania niepokornych kierowców. W mieście rozmieszczono 900 kamer i sygnalizatory przekroczenia szybkości, otwarto tzw. 20 mph zones, czyli strefy z dopuszczalną prędkością 32 km/godz., oraz punkty w których edukowano 18-24 letnich kierowców (wszędzie w Europie powodują najwięcej wypadków, które są zarazem główną przyczyną zgonów w tej grupie wiekowej). W efekcie liczba wypadków spadła o 40%, zgonów – o 30 proc., a strategia 3E (z ang. Engineering, Education& Publicity, Enforcement) znalazła naśladowców na całym świecie.

Słowacja – nie ma zmiłuj jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drodze.

Przez całe lata liczba śmiertelnych ofiar na drogach tego 5-milionowego państwa wynosiła 600 rocznie. Aż naraz w 2008 r. spadła najbardziej w całej UE, co zostało uhonorowane nagrodą Road Safety PIN 2014. Skąd ta odmiana? Zadziałały reformy wprowadzane stopniowo od 2005 r. w ramach długofalowej strategii 3E z naciskiem na to ostatnie – egzekucję. M.in. zmieniono taryfikator i podniesiono wysokość kar od 2009 r. płatnych w dodatku w euro. O ile w Polsce za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 40 km grozi 300-400 zł mandatu, o tyle tam – od 200 do 650 euro (850-2700 zł) plus ew. zakaz prowadzenia pojazdów do trzech lat. Jazda po alkoholu (począwszy od zera promili) to zaś już 250-950 euro (1000-4000 zł), utrata prawa jazdy na 1-5 lat i badania psychologiczne. Recydywa może się skończyć dożywotnim zakazem prowadzenia pojazdów. Warto dodać, że Słowacy zarabiają w przeliczeniu o 300 zł mniej od nas.

Nakazano pieszym i rowerzystom noszenie odblasków przy gorszej widoczności oraz używanie kasków rowerowych poza miastem (do 15. roku życia także w mieście). Kierowców i kandydatów objęto testami pozwalającymi wykryć uzależnionych od alkoholu, narkotyków bądź leków. Zwiększono przywileje pieszych, dozbrojono oraz o 12% zwiększono liczebność drogówki, m.in. powołując specjalny oddział do wykrywania najpoważniejszych naruszeń. To wszystko wysiłkiem trzech ministerstw koordynowanych przez departament bezpieczeństwa ruchu drogowego, który zadbał o egzekucję kar (im szybsze, tym bardziej skuteczne). Oczywiście Słowacy nie zapomnieli też o infrastrukturze, ale przesuwając akcent z pierwszego E na ostatnie, zwiększyli dynamikę zmian: od 2009 r. liczba ofiar w wypadkach spowodowanych przez kierowców jadących za szybko spadła aż o połowę, a tych po alkoholu o 40 proc.

Szwecja, czyli człowiek ponad wszystko.

Ma 9,5 mln mieszkańców i tylko 264 zabitych w 2013 r. Vision Zero – to dwa słowa które dystansują wszystkie inne strategie BRD. Zero ofiar? Czy prof. Claes Tingvall z SNRA (Szwedzkiego Zarządu Dróg Krajowych) nie powiesił poprzeczki zbyt wysoko? To raczej symbol niż konkretna liczba – mówi. Chodzi o podkreślenie, że życie ludzkie jest cenniejsze od wszelkich innych korzyści i jako takie nie powinno być przedmiotem kompromisu. Na drodze najważniejsza nie jest mobilność, lecz człowiek. Takie podejście postawiło na głowie całą filozofię transportu, w której nie było miejsca na ludzkie błędy i słabości. Zakładano błędnie że kierowcy i piesi są sprawni, wyspani, logiczni i energiczni. Niestety człowiek jest istotą ludzką dlatego ma prawo być zmęczony, roztargniony i nieprecyzyjny, a system musi ograniczyć skutki jego błędów (zadbać o to, by wsiadając do auta, zapiął pasy i był trzeźwy).

System i infrastruktura powinien sprawić żeby kierowca jadący przez teren zabudowany nie mógł się rozpędzić, przed przejściami dla pieszych musiał zwolnić, nie wjechał zbyt szybko na skrzyżowanie, niechcący nie zjechał ze swojego pasa. Kiedy już zjedzie na pobocze nie powinno tam być drzewa, przepustu lub innej groźnej przeszkody. Samochód każdego kierowcy automatycznie po wypadku powinien wysłać wiadomość odpowiednim służbom, żeby mogły szybko dotrzeć z pomocą, a przypadkowy świadek umiał udzielić pomocy. Dlatego stopniowo wprowadzono rozwiązania poprawiające bezpieczeństwo na drodze w pojazdach takiej jak sygnalizatory niezapiętych pasów, asystent pasa ruchu, sygnalizatory pojazdów w martwym polu widzenia, systemy awaryjnego hamowania, systemy monitorowania zmęczenia kierowcy oraz cały asortyment poduszek powietrznych i systemów bezpieczeństwa biernego i czynnego.

Odważne zmiany w odpowiednim czasie.

W infrastrukturze drogowej zmieniono na przykład zwężenia jezdni przed pasami, podwyższono przejścia dla pieszych a nawet całe skrzyżowania, zastosowano progi zwalniające, ronda z wysoką wyspą centralną których konstrukcja zmusza do zmniejszenia prędkości. Vision Zero wymaga kompleksowego podejścia do kwestii edukacji, projektowania aut, ulic, dróg oraz ich otoczenia i spięcia tego odpowiednimi przepisami. Jest to tytaniczna praca od podstaw.

Mieliśmy łatwiej, bo zaczęliśmy wcześniej – mówi prof. Tingvall. – Kiedy w 1967 r. przechodziliśmy z ruchu lewo- na prawostronny, w społeczeństwie wyzwoliła się wręcz trwoga o bezpieczeństwo na drodze. Wróżono, że szwedzkie ulice spłyną krwią. Nie było katastrofy, ale myślenie pozostało. Bezpieczeństwo na drodze stało się wyróżnikiem naszych aut – volvo i saabów. Współpraca z naukowcami – normą. 50 km/godz. w miastach? Bo to maksymalne przeciążenie, jakie w wypadku zderzenia może znieść przeciętny człowiek. Pasy z przodu? Gdy się okazało, jak bardzo zwiększają szansę przeżycia, nakazaliśmy ich zapinanie już w 1970 r.

W 1995 r. nowa minister transportu podeszła do kwestii bezpieczeństwa ruchu jak do stanowiska pracy: „Jak sprawić, by człowiek na drodze nie zrobił sobie i komuś krzywdy?”. To wyzwoliło energię i pomysły, które skrystalizowały się w Wizji Zero. Ubrano ją w ustawę i zgodnie przegłosowano w 1997 r. Głosy sceptyków szybko ucichły.

Dziś Szwedzi mają najbezpieczniejsze drogi na świecie. Są lata, gdy nie ginie na nich żadne dziecko do piątego roku życia (w Polsce ponad 20). Volvo zobowiązało się, że od 2020 r. nikt jadący ich autem nie zostanie ranny ani zabity. Szwedzi pokazali, jaki użytek można zrobić z nauki i techniki. Dowiedli przy tym, że inicjatywa rządu może wyprzedzić potrzeby społeczne.

Działania wspierające bezpieczeństwo na drodze.

Misją firmy Polski Event jest szerzenie idei bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Wszystkie działania związane z motoryzacją oraz transportem sprowadzają się do tego aby jak największą ilość ludzi uświadamiać i uwrażliwiać na problem społeczny, jakim są wypadki drogowe. Poprzez organizację wydarzeń o charakterze bezpieczeństwa drogowego firma przyczynia się do rozwijania świadomości i ograniczeniu ryzyka. Wynajem symulatorów i organizacja szkoleń bezpiecznej jazdy jest głównym filarem działań firmy. Mobilne symulatory pozwalają na realizację usług w dowolnym miejscu w kraju. Symulator zderzeń pokazuje uczestnikom jak duże przeciążenie działa na ciało przy uderzeniu w przeszkodę z prędkością 10 km/h. Symulator dachowania przekonuje do prawidłowego zapinania pasów bezpieczeństwa oraz zabezpieczaniu ładunków przewożonych w samochodzie. Wszystkie luźne przedmioty znajdujące się w kabinie pojazdu mogą zwiększyć obrażenia kierowcy oraz pasażerów. Podczas wypadku luźne przedmioty jak telefon komórkowy czy butelka wody mogą ważyć kilkanaście a nawet kilkadziesiąt razy więcej raniąc ludzi znajdujących się w pobliżu.